sobota, 23 marca 2013

Przeróżne zakupy+ "recenzja" (?)

Wczoraj miałam w mieście kilka załatwień, więc pojechałyśmy z siostrą. Tak w sumie to bardziej byłam za kierowce dla siostry, ale przy okazji ja też załatwiłam kilka rzeczy i dzięki temu dzisiaj na tak ogromny mróz nie muszę nigdzie jechać.
Wstąpiłam do sklepu zielarskiego i kupiłam sobie ziele pokrzywy i skrzypu, które piję na moje włosy.



Jedna paczka kosztowała 1,80 zł a druga 1,90 zł, kupiłam po dwie, a starczą mi na kilka miesięcy, przy czym nie piję regularnie bo zapominam.
Nie wiem czy to zasługa tych ziółek czy mycia włosów szamponem z olejkiem rycynowym, ale siostra wczoraj powiedziała mi, że moje włosy dużo łatwiej się rozczesują niż jej i mniej mi ich wypada przy czesaniu. Jakby tak pomyśleć o tym wypadaniu włosów, to rzeczywiście mniej mam włosów na szczotce podczas rozczesywania. Ale jednak to chyba zasługa ziółek bo olejek rycynowy siostra też używa.

Następny mój zakup to maseczka.

Kupiłam ja w Biedronce, kosztowała 1,49 zł. Póki jest zima to muszę stosować coś co nawilży moją skórę.

Jeszcze wpadłyśmy do drogerii Laboo, żeby zorientować się w cenach kilku rzeczy. Siostra kupiła sobie przy okazji farbę do włosów a ja takie dwie rzeczy:


Chusteczki do higieny intymnej z Marion. Cena 2,45 zł za 10 sztuk w opakowaniu. Skusiał mnie tak niska cena, zobaczymy ile są warte.
A drugi mój zakup to pianka koloryzująca do włosów. Tak, zaszalałam, ale czy odważę się ją użyć?? Barwi włosy na różowo, kolor utrzymuje się od 5 do 8 myć. Kosztowała 8,75 zł. Może po świętach jak juz wiosna na dobre przyjdzie.


A teraz jeszcze taka jakby "recenzja" albo refleksja o żelu do pielęgnacji okolic intymnych Provag, którego próbki otrzymałam. Żel to żel, więc byłam pewna, że stosuje się go do mycia okolic intymnych. A wcześniej nie przeczytałam co pisze z tyłu, dopiero po użyciu przeczytałam:P bo skąd mogłam widzieć, że to stosuje się jako lekarstwo a nie do mycia.
Jeżeli by to był żel do mycia to niestety nie chciałabym go więcej używać. Dziwnie się rozprowadzał na skórze, po spłukaniu go skóra była dziwnie nieprzyjemna w dotyku, a zapach tego żelu sprawiał, że zrobiło mi się niedobrze. Taki jakiś kwaśno-gorzki fuuuj. No ale przypominam ,że ja go źle użyłam, bo ten żel stosuje sie przy łagodzeniu podrażnień, coś jak maść. Smaruje się na noc i nie zmywa. Dobrze, że się dowiedziałam po użyciu hehe. Ale mam jeszcze drugą próbkę, więc ta poczeka na odpowiedni moment.
Ale mimo wszystko zapach tego żelu mnie odrzuca, chociaż w opiniach piszą, że jest bezzapachowy. No cóż, do mycia okolic intymnych nadal preferuję Lactacyd Femina i nie zamienię go na żaden inny. Miałam problemy z infekcjami, ale teraz mam już spokój, no i myślę że to dzięki niemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz