sobota, 26 maja 2018

Dzień Matki

Troszkę szczęśliwy, troszkę smutny...
Szczęśliwy no bo przecież sama jestem matką. I to daje mi największe szczęście w życiu. To już drugi mój Dzień Matki. Nie oczekuje niczego w ten dzień. Największym prezentem jest ten malutki człowieczek, który właśnie obok mnie zasypia. Jej zdrowie jest dla mnie tym co najważniejsze. Nic więcej.
Smutny Dzień Matki? A no trochę tak... Wiki trochę choruje, a wiadome jak to martwi mamy... A po drugie, ja mamy już nie mam. W tym roku, dokładnie 13tego mają minęła 10ta rocznica śmierci mojej mamy. Póki nie miałam dziecka, jakoś się żyło. Myślałam wiele razy jakby to było gdyby moja mama żyła. Ale teraz, kiedy Wiki jest na świecie, z każdym dniem coraz bardziej brakuje mi mamy... Nie doczekała swojej pierwszej wnusi. A Wiki nigdy jej nie pozna... Bardzo mi brakuje rozmowy z nią... Wiem jaka by była szczesliwa, gdyby mogła tulić soja malutka wnuczkę, bawić się z nią... Życie jest często okrutne...

czwartek, 24 maja 2018

Facebook'owe grupy

Jestem na grupie mamusiowej. Grupa jest tajna. Fajnie na niej bylo. Do czasu. Nie wolno tam wyrazić swojego zdania. Po kilku gownoburzach, po których zawsze odchodziła przynajmniej jedna dziewczyna, porobiły się grupki wzajemnej adoracji.
Kiedyś wyraziłam swoje zdanie, pod którym jedną z administratorek, której nigdy nie lubiłam, napisała coś, co mnie tak wkurzyło, że postanowiłam ją zablokować. A ta franca usunęła mnie z grupy. Dzięki innej mamusi zostałam do grupy przywrócona. Ale. Od tamtej pory praktycznie się nie udzielam. Napisałam 2 lub trzy posty. Na każdy z nich praktycznie zerowy odzew. Jeśli ktoś skomentuje to jest to osoba, która wlasnie mało się udziela i nie należy to tej grupki wzajemnej adoracji. A tamte mają mnie gdzieś. Świnie i tyle. Po co pomagac komuś, jak można sobie plotkować w innym poście z psiapsiólkami. Po tych kilku gownoburzach wyszedł na jaw ich charakter. Bo wcześniej to wszystkie udawały takie super. Dzisiaj już wiem że żadnej z nich nie skomentuje posta, nie pomogę. Widać od razu po postach która mamuśka należy do tej "elity", bo pod jej postem kilkadziesiąt lub więcej komentarzy. A pod postami reszty jeden, dwa, kilka. Żmije powychodziły. Pora dołączyć do innej grupy.

środa, 23 maja 2018

Trzy lata później

Przypomniałam sobie o blogu...
Maskara, co ja na nim pisałam. Inspirowany jutuberkami, blogerkami i tym co na topie...
A teraz?
Myślałam aby poprowadzić jakiś pamiętnik. Tak w sumie dla samej siebie. Czasem siedzę wieczorami, nie mam co robić to napiszę parę słów. A nie chciałam zakładać nowego bloga. Teraz piszę ze smartfona, całkiem ok to wychodzi. Nie wiem czy będą tu jakieś zdjęcia, na razie na pewno nie.
Co u mnie?
Przez te 3 lata sie baaaardzo dużo zmieniło. Życie obróciło się o 180 stopni.
Nawet już nie pamiętam o czym pisałam posty, wiem że coś bylo że wracam do szkoły. No więc szkole skończyłam, ale na egzamin nie poszłam, bo wiedziałam że nie zdam. W międzyczasie zaczęłam pracę. Była to praca chalupnicza- robiłam biżuterię dla pewnej firmy. Całkiem spoko zarabiałam, pracowałam w domu, raz, dwa razy w tygodniu jeździłam do firmy zawieźć moja produkcję i dostać materiały.
Ale gdy zaszłam w ciążę to sie mnie pozbyli. Zrobili to mega chamsko... Fakt, że po urodzeniu dziecka bym już nie pracowała, ale mogli inaczej mnie zwolnić. No ale trudno.
Najważniejsze w naszym życiu to to, że wreszcie doczekaliśmy się dzidziusia. 12 maja 2017 roku, przez cesarskie cięcie urodziła się nam córeczka, Wiktoria. I przyznam że nigdy nikogo tak nie kochałam jak ją. W ciągu pierwszego miesiąca jej życia zaliczylysmy 3 szpitale... Jeden gdy się urodziła, drugi gdy trafiła z problemem z ulewaniem mleczka, a trzeci- Kraków Prokocim gdy musiała mieć zabieg na żołądek. Chorowała na pylorostenoze (chciałam dać link do opisu co to za choroba, ale aplikacja nie chce mi wklejać linków). Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i do dzisiaj została tylko okrągła blizna nad pępkiem. Ale ile stresu się najedliśmy...
Minął roczek, Wiki niestety swoje urodzinki przespała z gorączka. Kocham tą dziewczynkę najmocniej na świecie.
Jesteśmy obecnie w trakcie przeprowadzki. Czwartej już w naszym życiu. A kiedy będziemy mieć coś swojego? Ciezki temat...

To tyle na dziś. Blog będzie bardzo osobisty. Taki typowy pamiętnik.

środa, 6 maja 2015

Le Petit Marseiliais

Niedawno zostałam ambasadorką firmy Le Petit Marseiliais. Naprawdę bardzo się ucieszyłam, gdy dostałam maila z wiadomością, że paczka dla mnie jest już przygotowywana. A zaraz na drugi dzień zadzwonił kurier, że jedzie z przesyłką. To było dopiero miłe zaskoczenie :)


wtorek, 17 marca 2015

To nie-książka #3

Dziś kolejna porcja "inspiracji" jak zapełnić "nie-książkę" dzisiaj trzy zadania.
Pierwsze zadanie ze strony 5. Zamaskowałam tylko przednią okładkę.

poniedziałek, 2 marca 2015

To nie-książka #2

Od razu piszę, że prawdopodobnie na blogu nie dam wszystkich zadań. Niektóre według mnie są zbyt prywatne, aby je publicznie pokazywać.
Za to dziś przychodzę z dwoma zadaniami. Pierwsze jest ze strony 148. Myślę, że inspirujący może być tu układ tekstu, oraz kolory, jakie użyłam. Nie wybierałam wyrazów, tak jak pisało w poleceniu. Zrobiłam bardziej po swojemu.


Drugie zadanie z Nie-książki pochodzi ze strony 13. I tutaj również nie robiłam słowo w słowo tego co jest napisane w poleceniu. Myslę, że fajnie to wyszło.